Pod tym tytułem będą gromadzone artykuły które znajdą sie w broszurze poruszającej problematykę transfuzji krwi u Świadków Jehowy. Jest to szkic więc jak się Państwo domyślacie artykuły będą zmieniane. …
Wstęp do broszury na temat krwi
Autorytety są nam potrzebne ale…odpowiednie.
Różnica miedzy dobrym a złym polega na tym, ze ten właściwy uczy samodzielnego myślenia, a niewłaściwy myśli za ciebie. Z tego powodu Goethe napisał:
"Autorytety są główną przyczyną tego, że ludzkość stoi w miejscu".
W szczególny sposób uwidacznia się to na płaszczyznie religijnej. Spekulacje uzyskują tam rangę dogmatu.
Za dobry przykład mogłoby tu posłużyc prawo dotyczące spożywania krwi. Biblia nie pozostawia wątpliwości co do znaczenia tego przykazania: chodzi o symboliczne uszanowanie życia, którego krew jest nośnikiem.
Nic mniej, nic więcej, poza tym, co zawiera się w samym prawie: nie wolno ci spożywać mięsa wraz z krwią! I tu pojawiają się autorytety, o których Erich Maria Remarque napisał:
"I tylko w jednym różnicie się od Boga – Bóg wie wszystko, a wy wszystko wiecie lepiej".
Naraz okazuje się, że Bóg nie ma wcale na myśli tego, co powiedział, ale o wiele więcej – że prawo to ma szersze znaczenie i dotyczy też transfuzji krwi.
Skąd takie przypuszczenia? Otoz swiadkowie Jehowy argumentuja:
"gdyby ci lekarz zabronił spożywania alkoholu, czy znaczy to, że móglbyś go sobie wstrzyknąć do żył?"
Ten z pozoru logiczny argument ma jednak poważne słabości. Chodzi tu o okoliczności: np. wyciąg z maku powszechnie używany jest jako narkotyk, co z punktu widzenie chrześcijanina jest nie do przyjęcia, ale co się dzieje, gdy ten sam chrześcijanin cierpi z powodu raka? Czy sumienie zabrania mu przyjęcia morfiny? Nie! Dlaczego? Co uległo zmianie? Właśnie okoliczności – tutaj człowiek cierpi.
Ci, co potrzebują krwi, również cierpią, żywcem się duszą i ich życiu zagraża niebezpieczeństwo, dlaczego wiec nie mogliby przyjąć życiodajnego płynu? Religia tego zabrania! Pytanie brzmi: kto tego zabrania – Biblia czy autorytety?
Mówi się, że chodzi o okazanie szacunku wobec świętości życia, ale czy rzeczywiście?
Czy o człowieku, który dobrowolnie pozbawia się życia, można powiedzieć, że to życie szanuje? Taka decyzja zaprzecza temu, co rzekomo chciałby udowodnić. Jeżeli coś szanuje, to na pewno nie własne życie.
Skoro z przykazania dotyczącego jedzenia zostały wyciągnięte tak daleko posunięte wnioski, nasuwa się pytanie: czy ta interpretacja jest zgodna z Pismem Świętym? Dla wierzącego jedynym autorytetem przy rozważaniu kwestii krwi jest Biblia.
Mariusz Szczytyński
Świadkowie Jehowy i kwestia krwi
Jana 15:13 "Nikt nie ma miłości większej niż ta, gdy ktoś daje swą duszę za swoich przyjaciół."
Powyższy tekst pochodzi z przekładu Pisma Świętego dokonanego przez świadków Jehowy. Kiedy zastanawiam się nad odmową transfuzji krwi to czasem przypominam sobie o tym tekście. Dorosły świadek Jehowy ma prawo odmówić transfuzji krwi dla siebie. Może to budzić zdziwienie u postronnych obserwatorów, ale to jego życie i ma prawo robić z nim, co zechce. Sytuacja komplikuje się, gdy wyznawca Jehowy musi podjąć decyzję za swoich bliskich zwłaszcza za dzieci. Zawsze bronię prawa rodziców do decydowania, czego będą uczyły się ich dzieci, w co będą wierzyły, jak będą się ubierały itp., ale gdy rodzic ma podjąć decyzję czy jego dziecko lekarze mają ratować czy pozwolić by umarło bez pomocy to rodzi się we nie sprzeciw. Nie rozumie, dlaczego rodzic bierze tą odpowiedzialność na siebie?
Znam świadków Jehowy i wiem, że kochają swoje dzieci, dlaczego więc rezygnują z możliwości ratowania im życia? Odpowiedź nie jest prosta. Składa się na to wiele powodów. Jednym z nich jest nagłość wydarzeń. Konieczność podjęcia szybkich decyzji wymaga umiejętności mądrego działania pod wpływem silnego stresu tymczasem, nie tylko świadek Jehowy, ale prawie każdy człowiek nie posiada takiej umiejętności by błyskawicznie przeanalizować zaistniałą sytuację i podjąć optymalną decyzję. Od dziecka zawsze inni podejmowali decyzje za nas. Edukacja szkolna nie przewiduje podważania opinii nauczyciela i nie uczy nas nawet rozróżniania faktów od poglądu. Również w późniejszym czasie pracodawca za nas podejmuje decyzje a media opinie tak zwanych ekspertów przedstawiają nam, jako prawdę niepodważalną. Jesteśmy przez całe życie sterowani przez innych i niestety religie nie są tu wyjątkiem.
Ponieważ sami nie braliśmy pod uwagę nieszczęścia, jakie teraz nas spotkało, więc nie mamy odruchów własnych, lecz tylko te, które ktoś nam wszczepił. “Ciało kierownicze” świadków Jehowy ma jednak opracowane metody działania dla swoich wiernych. Jak sama nazwa wskazuje zadaniem “ciała kierowniczego ” jest kierowanie, dlatego ta grupa dba o to byś wiedział jak postępować w takiej sytuacji i dopilnuje tego przez swoich regionalnych przedstawicieli. Twoim naturalnym odruchem będzie postąpić tak jak przez kilka lat byłeś szkolony tylko, że wówczas nie podejrzewałeś, że ta wiedza będzie akurat Tobie potrzebna.
Każdy świadek Jehowy wie, że tego, co publikuje “niewolnik wierny i rozumny” nie wolno podważać. W ten sposób interpretacje Pisma Świętego, które są faktycznie opiniami traktuje się jak prawdę najwyższą, za którą należy oddać życie. Tymczasem sam “niewolnik” traktuje swoje poglądy z większą rezerwą, o czym świadczy to, że co jakiś czas zmienia je i to nawet o 180 stopni. Każdy świadek Jehowy, który zachował resztki zdolności do samodzielnego myślenia szybko się zorientuje, że decyzje podejmowane przez “niewolnika” bywają czasem błędne, czyli w najlepszym przypadku czasem niewolnik błądzi. Zastanów się, więc czy postawiłbyś życie swoje i swoich bliskich w zakładzie o to, że niewolnik nigdy nie ogłosi dopuszczalności transfuzji krwi albo, że uzna to za sprawę sumienia?
Rozsądek każe wziąć pod uwagę, przynajmniej teoretycznie, że może “niewolnik” jest ślepym przewodnikiem skoro czasem zmienia swoje nauki. Taką myśl każdy świadek odrzuca natychmiast, co jest błędem logicznym, bo przecież czasem organizacja sama zmienia swoje poglądy. Dokładne przyjrzenie się przypowieści o “niewolniku powinno zachęcić do uważnego obserwowania poczynań “ciała kierowniczego” gdyż opowieść ta zawiera informacje, iż “niewolnik” może ulec zniechęceniu i stać się złym “niewolnikiem”. Analiza sprawdzająca “niewolnika” nie jest grzechem, przeciwnie jest wymagana przez Pismo Święte.
Dzieje 17:11 "Ci byli szlachetniejsi od Tesaloniczan, przyjęli naukę z całą gorliwością i codziennie badali Pisma, czy istotnie tak jest."
Badanie Pism miało na celu ustalić czy to, co głosi Paweł jest prawdą czy może głosi on coś, co jest tylko jego opinią. Takie badanie musi teoretycznie brać pod uwagę, że Paweł może ich zwodzić. Celem badania jest ustalić czy tak jest czy nie. Ludzie poddający krytycznej analizie nauki Pawła zostali pochwaleni w Piśmie Świętym za właściwą postawę. Przeciwnością tej prawidłowej postawy byłoby odrzucenie nauk lub przyjęcie ich bez wnikliwego badania. W obu przypadkach mówilibyśmy o ślepocie tylko w pierwszym przypadku o ślepym uporze a w drugim przypadku o ślepej wierze. Tymczasem wszystkie nauki pierwszych naśladowców Chrystusa opierały się na objawieniu udzielonym przez Boga. One nie wynikały z Pism Świętych tylko były w nich objawione. Jeśli czegoś w Biblii nie ma to dla chrześcijanina to nie jest nauka z pewnego źródła. Każdy świadek Jehowy wie, że nauki o trójcy w Biblii nie ma, ale jej zwolennicy twierdzą, że trójjedność bóstwa wynika z kontekstu niektórych wersetów biblijnych. Niestety nie wielu świadków jest w stanie dostrzec, że tak samo jest z zakazem transfuzji krwi. Pismo święte nic nie wspomina o tym zabiegu, ale organizacja twierdzi, że to wynika z kontekstu niektórych wersetów.
Obiektywnie analizując oba przykłady trzeba stwierdzić, że opierają się na takiej samej sile argumentu. Oba są opiniami i jest między nimi tylko jedna różnica i sprowadza się do źródła interpretującego wersety, czyli wszystko sprowadza się do ludzkich autorytetów. Świadkowie Jehowy mają zaufanie do źródła, które rekomenduje im swoją opinię na zrozumienie Pism, ale czy słusznie? Przecież sam “niewolnik” przyznaje, że jest omylny, czyli że zdarza mu się źle zrozumieć Pismo Święte. Czy wiedząc o tym mądrze jest poświęcić życie własnego dziecka dla pokazania jak wielkim zaufaniem darzymy tego, który zdaje się sam sobie nie ufać do końca.
Świadkowie Jehowy wierzą, że “niewolnik” jest kierowany duchem świętym. Drogi czytelniku, jeśli wierzysz, że duch, który kieruje organizacją świadków Jehowy pochodzi od Boga to na pewno zechcesz bez żadnych oporów skorzystać z rady Jana.
1 Jana 4:1 Umiłowani, nie każdej natchnionej wypowiedzi wierzcie, lecz sprawdzajcie natchnione wypowiedzi, czy pochodzą od Boga,
Jak widzisz krytyczna analiza tego, co jest nam głoszone nie jest potępiona, przeciwnie jest od nas wymagana. Jeśli więc ktoś ci pozwala wyrazić własną opinie tylko w tedy, gdy jest zgodna z jego opinią, a w przeciwnym razie grozi ci komitetem sądowniczym, to powinieneś się zastanowić czy nie podlegasz ubezwłasnowolnieniu. Jeśli jesteś świadkiem Jehowy i nadal czytasz ten artykuł to zakładam, że masz zdolność do samodzielnego myślenia. Jak wielka jest to zdolność to zaraz się przekonasz. Weź pod uwagę następujący fakt…
Wśród świadków Jehowy zdarzają się przypadki niemoralności. Nie wytykam im tego chodzi o mechanizm, jaki wówczas się wyzwala. Otóż znane są przypadki, że ktoś w dał się w niemoralne kontakty z innym członkiem zboru. Czasem takie osoby same przyznają się do niemoralności i liczą na rozwód, gdy go otrzymują to zawierają nowy związek ze swoim wspólnikiem w grzechu. Mija kilka miesięcy od wykluczenia w trakcie, których oni chodzą na zebrania i dają oznaki skruchy. Od jakiegoś czasu prowadzą przykładne życie małżeńskie ze swoim nowym partnerem. Zostają, więc przyłączeni ponownie do zboru. W ten sposób jedno z najcięższych grzechów zostało anulowane a cudzołożnicy mają to, co chcieli nowego partnera. Takie przypadki wcale nie należą do rzadkości. Są też sytuacje, że nie dochodzi do rozwodu, jeśli grzesznik okaże skruchę to może nie być wykluczony tylko napomniany. Będzie miał, więc ograniczenia w rodzaju zakazu publicznych wypowiedzi, ale większość członków zboru może nawet tego nie wiedzieć. Minie kilka miesięcy i ograniczenia są ściągane. Tak wygląda postępowanie grzeszników i z grzesznikami w z borach świadków Jehowy a przecież mówimy tu o grzechu potępionym w sposób oczywisty w Piśmie Świętym. Nie ma takiej oczywistości w przypadku transfuzji krwi, zakaz jej przyjęcia wynika z interpretacji wybranych wersetów. Śmiało każdy rodzic może uznać, że jest to kwestia sumienia, ale gdyby nawet uznał, że naprawdę jest to grzech to przecież przykład postępowania z cudzołożnikami pokazuje, iż po kilku miesiącach sprawa wróci do normy i wszyscy zapomną o przewinieniu a winowajca będzie mógł ciężko pracować dla odkupienia swojej winy.
Uwaga!
Jaki jest najgorszy scenariusz na wypadek gdyby jednak Bóg postanowił za transfuzję krwi ukarać winowajcę? Czy winowajca będzie cierpiał wieczne męki w piekle? Świadkowie w to nie wierzą. Jaka więc najgorsza kara ich czeka? Najbardziej straszliwa i bezwzględna kara, jaka ich może spotkać to niezmartwychwstanie. Świadkowie Jehowy wierzą, że karą za grzech jest tylko śmierć i nic więcej. Ponieważ każdy umiera, więc śmierć ich zdaniem zeruje winy. Kto poniesie karę za dziecko? Jeśli ojciec bez pytania dziecka o zdanie pozwoli lekarzom przytoczyć krew to karze podlega rodzic a nie dziecko. Faktycznie, więc ojciec w takiej sytuacji odwraca ryzyko. Ratując dziecko boi się nie o jego przyszłość tylko o swoją.
Mamy, więc poważny dylemat natury moralnej. Ojciec, który odmawiając transfuzji krwi, skazuje dziecko na śmierć, zapewnia sobie przychylność u Boga. Tylko sobie zapewnia tą przychylność. Dziecko nic na tym nie zyskuje przeciwnie traci. Za spokój ojca dziecko płaci własnym życiem. Jeśli dając dziecku krew uratuje mu życie to sam wpadnie (we własnym mniemaniu) w niełaskę u Boga. To jemu będzie groziła kara za ratowanie życia dziecka kosztem “złamania” prawa Bożego. Dziecko będzie bez winy. Kara na ojcu jest mocno opóźniona w terminie a być może nigdy nie zostanie wykonana. Przecież Bóg jest miłosierny i nie takie grzechy wybaczał.
Jestem pewien, że gdyby świadkowie Jehowy będący ojcami w chwili wypadku potrafili logicznie myśleć i gdyby natychmiast przy nich nie pojawił się “strażnik” z komitetu łączności ze szpitalami to każdy ojciec skalkulowałby, że woli zaryzykować własnym zmartwychwstaniem niż pozwolić by jego dziecko zmarło. Mężczyzna nie pytałby żony ani dziecka o zdanie tylko wziąłby na siebie całkowitą odpowiedzialność przed ludźmi, bo przed Bogiem nie miałby się, czego wstydzić.
Jana 15:13 "Nikt nie ma miłości większej niż ta, gdy ktoś daje swą duszę za swoich przyjaciół."
Ojciec, który oddaje swoje życie w zamian za życie dziecka jest naśladowcą Chrystusa a nie grzesznikiem.
Krzysztof Król
Kolejny artykuł do broszury na temat tzw. "kwestii krwi"
Spożywanie mięsa niewykrwawionych zwierząt jest w Prawie Bożym zabronione (Rodzaju 9:4; Kapłańska 3:17; 7:26-27; 19:26a; Powtórzonego Prawa 12:16,23-25, Dzieje 21:25). Chodzi tu o symboliczne uszanowanie życia, którego dawcą jest Bóg. Krew jako płyn ustrojowy, który symbolizował życie, należało wylać (zwrócić dawcy życia).
Czy była to jednak reguła bezwarunkowa? Stanowczo NIE – istniały okoliczności, które uchylały ten zakaz.
Chodzi o sytuacje związane z utratą życia – na przykład w obliczu śmierci głodowej. Prawo Boże zezwalało wówczas jednostce na podjęcie indywidualnej decyzji. Wszyscy znamy przykład Dawida – kiedy groziła mu śmierć głodowa, jadł chleby pokładne, które spożywać mogli tylko kapłani (Mat 12:3-4).
Dawid w obliczu śmierci głodowej złamał prawo Boże, a jednak Bóg w imię wyższych celów – a takim jest RATOWANIE ŻYCIA – nie ukarał go.
Życie musi być cenniejsze niż jego symbol – tak jak ukochana osoba jest ważniejsza od zdjęcia tej osoby. Naturalnie nie pozwolilibyśmy sobie na profancję fotografii kogoś, kogo kochamy, ale daleko ważniejsza jest osoba niż jej podobizna.
To uzasadnienie jest logiczne, a także uwypukla miłosierdzie Boże. W Biblii znajdujemy przykłady potwierdzające, że Izraelici jedli mięso z krwią, a mimo to Bóg okazywał im miłosierdzie, odstępując od wymierzenia kary (1 Sam. 14:31-35 ). W uzasadnionych okolicznościach Izraelita miał prawo spożyć niewykrwawione zwierzę. Musiał jedynie dokonać rytualnego oczyszczenia. Jeden z przykładów znajdziemy w Księdze Kapłańskiej 17:15.
Jeżeli ktoś, jakaś dusza – czy to rodowity mieszkaniec, czy też osiadły przybysz – zje jakąś padlinę lub coś rozszarpanego przez dzikie zwierzę, to wypierze swe szaty i wykąpie się w wodzie, i będzie nieczysty aż do wieczora; potem będzie czysty. (PNŚ)
Syn Boży potwierdził, że istnieją okoliczności, kiedy miłosierdzie Boże jest ważniejsze od sztywnych przepisów. Można o tym przeczytać w Mat. 12:5-7.
Albo czy nie czytaliście w Prawie, że w sabaty kapłani w świątyni tak traktują sabat, jak gdyby nie był święty, a pozostają niewinni? Ale mówię wam, że tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście jednak zrozumieli, co to znaczy: 'Miłosierdzia chcę, a nie ofiary', nie potępilibyście niewinnych. (PNŚ)
Zgodnie z tym, Chrystus nie potępił kobiety z krwotokiem, która przez swój dotyk uczyniła go rytualnie nieczystym. Wręcz przeciwnie, skrytykował faryzeuszy za ich sztywną postawę.
Pismo Święte przyrównuje miłość Bożą do uczuć kobiety litującej się nad własnym niemowlęciem – nadrzędnym celem jest tutaj dobro dziecka. Matkę, która postępowałaby w sposób sztywny i rygorystyczny, uznalibyśmy za wyrodną. Czyżby Ojcu Miłosierdzia brakowało uczuć, które posiada każda matka? Dlaczego więc użył takiego porównania? W ten sposób przeczyłby sam sobie! Przecież w Psalmie 103:13-14 natchnął psalmistę, aby napisał o Nim to, o czym powyżej czytaliśmy.
Wezwanie: "miłosierdzia bardziej pragnę niż ofiary" – przewija się w tej czy innej wersji poprzez całe Pismo Święte, bo jest zgodne z osobowością Boga, który nie oczekuje od nas więcej, niż w rozsądnej mierze możemy zrobić. W szczególny sposób odnosi się to do czynnego współczucia i okazywania życzliwości innym.
Bóg ustanowił prawo dla człowieka, a nie odwrotnie! Jeśli by godziło w dobro człowieka, straciłoby swoją wartość. Chroni więc życie człowieka jako bezcenną wartość. W swoim miłosierdziu Bóg nie każe nam składać naszego życia na ofiarę dla Niego, gdyż to Chrystus złożył doskonałą ofiarę za wszystkich raz na zawsze! Ważne by rozumieć ducha Prawa, a nie tylko jego literę, i umieć dostrzegać jak w przeszłości – zgodnie z tym rozumieniem – postępował Bóg i do dziś postępuje, gdyż jest twórcą Prawa.
Abraham, będąc w Egipcie w stanie zagrożenia, powiedział, że jego żona jest siostrą; Samson, gdy był głodny, jadł miód z nieczystego ula, znajdującego się na padlinie niedźwiedzia. Mało tego, jeszcze ten miód dal do spożycia rodzicom. Dawid cudzołożył i posunął się do morderstwa. Pomimo to czytamy w Liście do Hebrajczyków 11:33, że wszyscy oni prowadzili do prawości i nie zostali ukarani zgodnie z prawem.
Z omówionych przykładów biblijnych wynika, że Bóg w różnych okresach udzielał odmiennych wskazówek, nie znaczy to jednak ze zmienił zdanie, raczej że różnie reagował na potrzeby poszczególnych jednostek w rozmaitych sytuacjach.
Bóg oczekuje podejmowania stosownych kroków, by zminimalizować negatywne następstwa. Przykładem jest przypowieść zawarta w Łukasza 16: 5-8, ukazująca szafarza, który dług współbraci czyni mniejszym. W jawnym przeciwieństwie do takiego wzoru przewodnika duchowego jest postawa ludzi, którzy nadinterpretują Słowo Boże, począwszy od Saula, skończywszy na dzisiejszych "uczonych w piśmie" (Saul nałożył swoje prawo – jedzenie z krwią). Jeżeli interpretuje się na sposób ludzki, to nasuwają się poważne wątpliwości co do przesłanek, na których oparte jest rozumowania. "Bo słowo Boże jest żywe i oddziałuje z mocą, i jest ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, i przenika aż do rozdzielenia duszy i ducha, a także stawów i ich szpiku, i jest zdolne rozeznać myśli i zamiary serca." (Hbr 4:12)
Sposób przedstawiania symbolu krwi przez Świadków Jehowy jest niejasny i nieudolny, ale podniesiony do rangi dogmatu. Poniższa broszura przedstawia na jak kruchych podstawach opiera się ten dogmat, jego twórcy pominęli szczegóły, które nie pasowały do tego, co chcieli udowodnić, zaniedbali obowiązek bliższego zbadania podstawy moralnej i nie zwrócili należnej uwagi na miłosierdzie Boże. Przypomina to ludzi, którzy zamykają umysł na dowody biblijne, a nawet nie chcą wysłuchiwać odmiennych opinii. Postawa taka jest wygodna, gdy się nie chce zmienić poglądów nawet wtedy, gdy argumenty oparte są na Słowie Bożym.
Dogmat o zakazie transfuzji krwi powstał na zasadzie powstawania raf koralowych. Nie jest dziełem jednego człowieka, lecz grupy ludzi, z których większość już nie żyje, dlatego tak ciężko o zmiany. Śmierć twórców dogmatu nadaje im znamiona nieśmiertelnych, zwłaszcza gdy cieszyli się wielkim autorytetem. A poniewaz martwy człowiek nie może już dokonać korekt dogmatu pod wpływem odkryć czy tez nowych argumentów, utrzymuje się on w sztywnych tradycjach oraz rytuałach wymyślonych przez człowieka. Takie postępowanie godzi w dobre imię Boga – przypisując mu okrutne cechy, zniesławia się naszego Stwórcę. Słowo Boże demaskuje fałszywe poglądy mądrości ludzkiej.
Bóg nie stworzył przykazań, które byłyby dla nas nie do uniesienia. Nigdy nie wkładał na nasze barki ciężkiego brzemienia. Jesteśmy pewni, że te prawa są dla naszego dobra. Tkliwe współczucie Boga ma swe odzwierciedlenie w prawie, które nam przekazał przez swojego Syna: "miłuj swego bliźniego jak samego siebie". Stosowanie się do tych wymagań sprawia nam radość. Nie są one tak trudne, abyśmy nie mogli im sprostać. (1 Jana 5:3)
Bóg nie oczekuje od nas więcej niż w rozsądnej mierze możemy uczynić. Ponadto Bóg dostosował wskazówki do indywidualnych sytuacji i potrzeb, pozwalając ominąć zagrożenia. Jeśli chodzi o umiejętność rozwiązywania problemów, nie możemy równać się z Bogiem, natomiast możemy naśladować sposób, w jaki On do nich podchodzi, uwzględniając wyjątkowe okoliczności, gdyż życie jest niezmiernie skomplikowane i są sytuacje, w których ważniejsze jest miłosierdzie i współczucie niż ofiary i bezkompromisowość! Szczególnie jeśli w grę wchodzi zagrożenie samego życia.
Grzegorz Pawłowski
Artykuł do broszury w "kwestii krwi"
Sumienie na ogół pomaga ludziom w dokonywaniu właściwych wyborów (Rzymian 2:13-16). Ale w niektórych przypadkach mają na to wpływ także inne okoliczności – na przykład czynniki zewnętrzne – takie, jak presja otoczenia, wybitne jednostki i silne grupy nacisku (1 Koryntian 10:29). Jedna z takich wpływowych grup powszechnie znana jest z tego, iż rzekomo potrafi dowieść każdego ze swoich dogmatów oraz obalić wszelką argumentację, dobitnie wykazując swoje racje.
Główna siła perswazji jej przedstawicieli polega na tym, że przypisują sobie autorytet boskich przedstawicieli. Dlatego wielu daje im wiarę. Niestety, zamiast stanąć w obronie świętości ludzkiego życia, osoby te wymusiły na innych praktykę "powstrzymywania się od krwi", która godzi w ludzkie życie. Ofiarami tego rodzaju interpretacji są najczęściej jednostki prostoduszne, pokładające ufność w takim, a nie innym rozumieniu Biblii. Te osoby potencjalnie każdego dnia stają w obliczu decyzji związanych z życiem lub śmiercią (Hebrajczyków 9:9,10).
Jako świadek Jehowy stosowałem się do kryteriów religijnych obowiązujących w organizacji, gdyż jedynie na taką postawę było ogólne przyzwolenie. Kształtowało to specyficzny sposób myślenia, który polegał na ufnym akceptowaniu dyrektyw kierownictwa zboru bez wnikania w dowody i argumenty. Zresztą, jeśli się na kimś polega, to nie potrzeba zbyt wielu dowodów – wystarczy deklaracja, że to czy tamto opiera się na Słowie Bożym. Na myśl mi nie przychodziło, że może być inaczej, skoro w grę wchodził autorytet Biblii. Nie potrafiłem jeszcze trzeźwo ocenić różnicy między prawdą a interpretacją. Sprawa jednak nie była błaha: kwestia krwi w pojmowaniu świadków Jehowy narażała na szwank moje życie.
Jednakże myliłby się ktoś, kto by utrzymywał, że moja miłość do życia jest zbyt słaba lub pozbawiona naturalnych instynktów. Pragnąłem po prostu żyć w zgodzie ze Słowem Bożym i swoim sumieniem – to wszystko. Ale kiedy rezygnuje się z otrzymanego przez Boga prawa do życia, potrzebna jest ogromna wiara. Starałem się więc taką przejawiać, nie poddając w wątpliwość niczego z nauk, którymi mnie karmiono.
Jedynym źródłem prawdy dla chrześcijanina jest Biblia – nie można do niej nic dodać, nic ująć. W większości zagadnień, jakie są w niej poruszane, Bóg wyraża się w sposób jasny i przejrzysty. Dopiero, gdy zachowa się ten podstawowy warunek, można mieć pewność, że człowiek kieruje się prawdą, a nie wydumanymi poglądami. Boga można poznać tylko na podstawie Słowa Bożego. A z księgi tej niedwuznacznie wynika, że nasz Stworzyciel jest kochającym i troskliwym ojcem.
Jednakże tytuł ojca obliguje! Do czego? Do troskliwego obchodzenia się ze swoimi stworzeniami. Któryż ojciec patrzyłby bezczynnie, gdy jego dziecko umiera? Jeszcze trudniej sobie wyobrazić, żeby oczekiwał oddania życia właściwie bez żadnego powodu. Bóg udowodnił, że jest gotowy do poświęceń dla swoich dzieci, gdy oddał w stosownej chwili na ofiarę swego syna . Ale dopóki nie nadszedł wyznaczony czas, chronił Go i nie pozwalał wyrządzić Mu żadnej krzywdy. Za przykład niech posłuży okoliczność, w której Herod zamierzał targnąć się na życie Jego syna. Co wówczas uczynił? Zapewnił Mu nadprzyrodzona ochronę w postaci anielskiego kierownictwa.
Ten sam sposób myślenia można dostrzec u Boga w związku z tym, jak postąpił wobec Izaaka. Wprawdzie wypróbował wiarę Abrahama i wystawił jego miłość do siebie na próbę, ale w odpowiedniej chwili powstrzymał rękę patriarchy. Dlaczego? Taka ofiara po prostu nie byłaby zgodna z jego osobowością. Bóg Biblii nie miał nic wspólnego z bożkami czczonymi przez narody, które składały w ofierze własne dzieci. Tym właśnie różnił się od bogów stworzonych przez ludzi, że był Bogiem doskonałym pod względem moralnym. Jego drogi nie były drogami ludzkimi!
Ponadto Bóg jest Bogiem, który stosuje hierarchie ważności wobec własnych praw. Widać to na przykładzie doniesienia biblijnego, które opisuje historię spożywania przez Izraelitów mięsa z krwią. Czy ukarał ich za to śmiercią? Nie. Wymogi prawa zostały złagodzone przez Stwórcę z wyższej i ważniejszej przyczyny. Tak jak sprawiedliwość jest ważniejsza niż prawo, tak również moralność stoi na wyższym poziomie aniżeli prawo. W ten sposób Bóg dał nam przykład, jak mamy postępować, gdyby Jego prawo odnośnie krwi narażało nas na utratę życia. To sprawozdanie nie bez przyczyny znalazło się w spisanym Słowie naszego Ojca. W każdym razie nie ma żadnej wzmianki, żeby ktokolwiek z powodu krwi utracił życie.
Bóg obdarzył nas możliwością wyboru i wolną wolą. Niechaj więc sumienie pomoże nam dokonywać samodzielnych wyborów. Bóg miłuje ochotnego dawcę, a nie takiego, który jest mu posłuszny ze strachu przed ludźmi (Galatów 1:10)!
Krzysztof Niski
Kwestia Krwi-artykuł
Do 1945 r. Świadkowie Jehowy tak jak inni ludzie, nie mieli do transfuzji krwi żadnych zastrzeżeń.
Gdy zachodziła uzasadniona potrzeba zgadzali się, by przetaczać im krew.
Zarówno Russell, jak i Rutherford nie mieli nic przeciwko transfuzjom.
Ten ostatni nawet pochwalił ją na łamach ang. "Consolation" z 25 XII 1940.
Zaś wydawany w Polsce przez ŚJ "Nowy Dzień" Nr 3, 1936 (art. Krew zmarłego ratuje życie umierającym) zachwalał transfuzję, i to nawet krwi dopiero co zmarłych osób, wskazując, że jest nieszkodliwa i stanowi dobrodziejstwo dla ludzkości.
Minęły lata… Od tamtej pory transfuzja krwi stała się powszechnie stosowanym standardem we współczesnej medycynie. Znikły obawy i kontrowersje związane z jej zastosowaniem.
Tymczasem u świadków Jehowy nastąpiło niewytłumaczalne uwstecznienie. 1.VII. 1945 r. w oficjalnym czasopiśmie tej religii, "Strażnica", ukazał się artykuł zatytułowany: „Nieporuszeni po stronie prawdziwego wielbienia”. Potępiono w nim przetaczanie krwi jako niezgodne z wolą Bożą.
Znamienne, że ten rygorystyczny zakaz wprowadzono w organizacji Świadków Jehowy w okresie, w którym prezesem Towarzystwa "Strażnica" był N. H. Knorr. Choć od początku jego prezesury wszystkie publikacje świadków Jehowy ukazują się anonimowo, należy jednak przypuszczać, że to on był odpowiedzialny za wprowadzenie tego niebezpiecznego dla życia zakazu. Ze wspomnień świadków Jehowy, którzy z nim współpracowali wynika, że była to silna osobowość; preferował ścisłą kontrolę organizacji i nie tolerował sprzeciwu.
Najwyraźniej jednak Ciało Kierownicze nie przewidziało, jakie to może pociągnąć za sobą konsekwencje. Świadczy o tym fakt, że począwszy od lat 70-tych ta ustawa nabrała bardziej ludzkiego oblicza. Bojąc się konsekwencji, zezwolono na niektóre frakcje krwi, jak i inne ustępstwa związane z operacjami. W związku z tym Towarzystwo podało pewne zalecenia ("Strażnica" z 15.06.2004 roku na stronach 19-24)
„Chrześcijanie chętnie poddają się kierownictwu Bożemu, ale w niektórych sytuacjach muszą podejmować osobiste decyzje i wtedy w grę wchodzi sumienie. Sumienie to zdolność analizowania spraw i podejmowania na tej podstawie decyzji, często w kwestiach natury moralnej…”. [oraz dalej:] Gdyby przyjęcie jakiejś drobnej frakcji krwi kłóciło się z twoim wyszkolonym na podstawie Biblii sumieniem, nie powinieneś ignorować jego głosu.
Sumienie wyznawców Jehowy kształtowane jest poprzez naśladowanie określonego wzorca, który wymusza na nich określone zachowanie. Dlatego większość odrzuca również frakcję, która w dalszym ciągu jest krwią”. Nasuwa się pytanie: Czy Bóg dał prawo do dokonywania takiego podziału (frakcje), jeżeli w grę wchodzi decyzja związana z ratowaniem życia? Często ma to przełożenie na wychowanie dzieci. Na specjalnych spotkaniach tzw. szkoły teokratycznej wyznawcy Jehowy szkolą swoje dzieci, jak mają odmawiać transfuzji. "Strażnica" Nr 12, 1991 s.31 (Jak stanowczo chrześcijanin powinien sprzeciwić się próbie dokonania transfuzji krwi nakazanej lub aprobowanej przez sąd?).
Spece od doktryny preferują swoim współwyznawcą bardzo uproszczone wersje „prawdy”. Uważają, że podanie dożylne krwi jest tym samym, co jej spożycie. Podają na poparcie swojego wywodu medycznego następujący przykład: "gdyby lekarz zabronił ci spożywania alkoholu, to czy wstrzyknąłbyś go sobie do żyły?".
Takie argumenty to zwykła demagogia. Idąc tym tokiem rozumowania trzeba by przyjąć, że ktoś, komu lekarz zabronił spożywać mięso, nie może również przyjąć przeszczepu serca czy nerki.
Powiedzmy sobie jasno: o transfuzji krwi Biblia nie uczy. Nie jest poradnikiem medycznym, lecz ma na celu objawić i przybliżyć Boga. Trzeba zachować daleko posuniętą ostrożność, by nie paść ofiarą słownej szarlatanerii, która tylko na pozór opiera się na Biblii i logicznych argumentach. Nie wolno bezkrytycznie łykać pigułek nie biblijnej, fanatycznej ewangelii tylko dlatego, że ktoś sam sobie powierzył zastępowanie Boga na ziemi. W taki sposób łatwo wpaść w ręce ludzi, którzy wyrządzą ci krzywdę i jeszcze będą oczekiwać wdzięczności!
Na całe szczęście nie wszyscy poddawali się i poddają autorytetom Towarzystwa Strażnica w sposób bezkrytyczny. Wiele osób uznaje życie własne oraz życie swoich bliskich za cenniejsze od zasad "Strażnicy", które – w ich przekonaniu – są sprzeczne z Biblią i sumieniem. Takie jednostki nie zasługują na restrykcyjne traktowanie. Podważanie motywów, jakimi kierują się jest nieuczciwe i sprzeczne z Biblią. Praktyka wykluczania ze społeczności i publicznego piętnowania jest nie tylko traumatycznym przeżyciem, ale także uwłacza godności człowieka. Niektórym dawana jest możliwość pozostania pod warunkiem okazania skruchy i przyznania się do ciężkiego grzechu, co niejednokrotnie skutkuje depresją. Pod tym względem starsi w zborach przypominają fanatycznych rabinów z średniowiecza, którzy zmusili wybitnego myśliciela, Uriela Acostę, do haniebnej pokuty, po której popełnił samobójstwo.
Religia świadków Jehowy jest systemem, który nie pozwala korzystać z osobistego sumienia. Skutecznie sprawuje zwierzchnictwo na mocy autorytetu i sądu religijnego. W istocie sprowadza się do narzucania poglądów i kształtowania sumienia oraz świadomości wedle woli doktrynerów religijnych. Jest to niczym mniej, ni więcej, jak tylko zamachem na wolność sumienia!
Apostoł Paweł w liście do Rzymian 9:11 napisał że sumienie świadczy wespół z Duchem Świętym. Sumienie można zdefiniować, jako umiejętność pojmowania siebie oczami Boga. W tym sensie może świadczyć wspólnie z Duchem Bożym. Dzięki temu chroni nas przed ludzkimi mistyfikacjami, które zachowują pozory zgodności z natchnionym Słowem Bożym.Czy zawsze pozostają w zgodzi z kierownictwem Stwórcy? Czy Bóg może podawac błędne informacje swoim sługom? W jakim celu miałby to robi? Spójżmy obiektywnie na fakty, jeśli organizacja jest kierowana Duchem Świętym to dlaczego do roku 1945 Bóg nie miał nic przeciw transfuzjom a później zmienił zdanie? Jak to się ma do biblijnego stwierdzenia, że nie ma w nim nawet cienia zmienności? Podobnie z frakcjami krwi! Czyżby Bóg zmienił zdanie dopiero po tysiącach listów wysłanych do Towarzystwa Strażnica i wielu zgonach spowodowanych ta polityka.
Dlaczego większość lekarzy będących świadkami Jehowy bez oporów sumienia w razie konieczności przetacza krew innym pacjentom. Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedna niekonsekwencję. Jeśli Świadkowie Jehowy mogą przyjmowac poszczególne frakcje krwi, dlaczego nie godzą się na oddawanie własnej krwi w celu pozyskania frakcji? Te pytania są kłopotliwe i skrzętnie pomijane przez Ciało Kierownicze. Dlatego każdy uczciwy Świadek powinien sam poszukac na nie odpowiedzi gdyż w gre wchodzi tu jego własne życie i życie jego najbliższych. Prawda jest jedna i niezmienna natomiast kwestia krwi co jakś czas podlega modernizacji.
Krzysztof Niski